Futsal

Futsal | 22-03-21

Pierwszy z drugim, mistrz z pretendentem

W najbliższą środę biało-zieloni podejmą gliwickiego Piasta, w dobie tymczasowości – lider zmierzy się z wiceliderem.

Tegoroczne rozgrywki Statscore Futsal Ekstraklasy, delikatnie określając, nie należą do najbardziej dynamicznych w swoim przebiegu. Dość zauważyć, że „rekordziści” na swój ligowy mecz, czekają już blisko półtora miesiąca, natomiast między jednym (ligowym), a drugim (pucharowym) meczem o stawkę, minęło ponad 30 dni. W tym czasie wydarzyło się sporo, ale w przypadku naszej drużyny, niekoniecznie dobrego. Przerwa w rozgrywkach na występy reprezentacyjne skutkowała m.in. kontuzją Janiego Korpeli, którego raczej w tym sezonie na boisku już nie zobaczymy, czy urazem Michała Marka, nadal niebędącego w stuprocentowej dyspozycji. Czy wszystko razem, o czym powyżej, miało wpływ na dyspozycję drużyny? Tak do końca trudno rozstrzygnąć, niewątpliwie jednak, taki przebieg ligowych zmagań, niczym pozytywnym nie jest, i nie sprzyja ani sportowcom, ani pasjonującym się rozgrywkami kibicom, którzy i tak pozbawieni są możliwości obserwowania rywalizacji bezpośrednio w halach. W naszym przypadku wypadły z ramówki nSport+ dwa kolejne spotkania, tzw. mecze telewizyjne. Wszystko wskazuje na to, że „do trzech razy sztuka”, bowiem transmisja meczu Rekord – Piast Gliwice, również przewidziana jest terminarzu stacji nSport + - początek o godzinie 20:00.

Zespół z miasta nad Kłodnicą, który jeszcze w minioną sobotę zajmował trzecią pozycję w ligowej tabeli, do Bielska-Białej zawita jako wicelider rozgrywek. Przed nami więc spotkanie „na szczycie”, które - miejmy nadzieję - w pełni zaspokoi swoim poziomem koneserów rodzimego futsalu. W przeciwieństwie do Rekordu, podopiecznym portugalskiego szkoleniowca Orlando Duarte, w ciągu ostatniego miesiąca udało się rozegrać dwa mecze ligowe, w których zmierzyli się z Acaną Orłem Jelcz-Laskowice i Red Dragons Pniewy, czyli zespołami zajmującymi odpowiednio pozycje nr 5 i 6 w rozgrywkach. O ile pierwsze z wymienionych spotkań, od początku do końca przebiegało pod dyktando gliwiczan, to niedzielne starcie z pniewskimi „Smokami” już niekoniecznie. Chociaż przebieg meczu na to nie wskazywał, to po pierwszej połowie mieliśmy „planowe” prowadzenie faworyta. Po zmianie stron kontaktowa bramka autorstwa Mateusza Kosteckiego, potem czerwona kartka dla Rodrigo Dasaieva, po której pod bramką miejscowych mocno „paliło się”. Ostatecznie Piast dowiózł prowadzenie 3:2 do końca spotkania, zapewniając sobie cenne trzy punkty. Te ewentualnie zdobyte w Bielsku-Białej byłyby zapewne jeszcze cenniejsze, wciąż dające nadzieję na walkę nawet o mistrzostwo Polski. My jednak wierzymy, że podopieczni Andrzeja Szłapy, o niczym innym nie marzą, jak o szybkiej rehabilitacji po pucharowej, chorzowskiej „gorzkiej pigułce”, którą wszystkim nam przyszło przełknąć w ubiegłym tygodniu. Jak będzie, przekonamy w środę, się około 22:00.

MH/foto: PM