Futsal

Futsal | 17-04-20

Złamana bariera w głowie

Sześć lat Łukasza Biela na parkietach Futsal Ekstraklasy, w rozmowie z „rekordzistą” o (licznych) blaskach i (dotkliwych) cieniach tego okresu.

 

Po wielotygodniowej prezerwie w zorganizowanej formie treningów, jakbyś ocenił swoją dyspozycję do ich pojęcia „na dziś”?

- Każdy z nas dba o to, aby nie „zapuścić się” fizycznie. Wiadomo, że trening w domu nie odda jeden do jednego rywalizacji na parkiecie, ale na pewno pomoże utrzymać kondycję fizyczną. Każdy kto regularnie trenuje, nie może sobie pozwolić, aby całoroczny trud treningowy zaprzepaścić obecną kwarantanną.

Żal, że ta długotrwała przerwa nastąpiła w momencie, w którym wyraźnie sygnalizowałeś powrót do wysokiej formy…

- No tak, forma zdecydowanie szybowała w górę. Fajnie, że powoli wracam do swojej dawnej, dobrej dyspozycji. Ciężka praca na treningach, brak odczucia dyskomfortu w trakcie zajęć i chyba najważniejsze - złamana bariera w głowie, że coś się może jeszcze stać z moim Achillesem. To najważniejsze składowe tego, że zacząłem grać na miarę możliwości. Szkoda, że na razie to zostało wstrzymane, bo czułem się bardzo dobrze.

Mecz z AZS-em UŚ, w którym ustrzeliłeś „sześcioraka” to były najlepsze zawody Łukasza Biela od osławionego finału sezonu 2016/2017, meczu z Gattą?

- Na pewno tak, po drodze jeszcze zdarzały się fajne mecze, czy turnieje, jak choćby wybranie mnie MVP Final Four Pucharu Polski w Opolu, ale zdobyć sześć goli to nie lada wyczyn, niezależnie od poziomu rozgrywek. Mam dużą nadzieję, że coś takiego uda mi się powtórzyć. To był taki mecz, w którym cały zespół pracował na bramki, nie było „podpalania się”, wszyscy szukali się wzajemnie, aby zrewanżować się zespołowi z Katowic za ubiegłoroczną porażkę.

W trakcie długich miesięcy rehabilitacji po zerwaniu ścięgna Achillesa często zdarzało Ci się wracać do tego spotkania, meczu z Gattą np. oglądając filmowy skrót?

- Oczywiście! Skłamałbym mówiąc, że nie. Oglądałem ten skrót kilkanaście razy, prawie zawsze tylko pierwszą połowę, bo to tam działy się cuda. Przepiękne wspomnienia, zostaną z nami na zawsze. Pokazaliśmy wtedy prawdziwy charakter, naszym atutem była wtedy atmosfera w zespole, każdy walczył za każdego.

Wygrałeś z kontuzją, wróciłeś do treningów i gry, a tu w zespole jeszcze silniejsza konkurencja i mocniejsza rywalizacja o miejsce w „czwórkach”, pojawiało się zwątpienie, frustracja?

- Pojawiało się i to bardzo duże. Do kadry meczowej wróciłem początkiem listopada na mecz z Chojnicami i dawałem sobie czas do początku roku na spokojne wejście w rytm treningowo-meczowy. Jednak moja absencja w wyjściowych czwórkach trwała zdecydowanie dłużej. Było to mocno frustrujące. Nasze dwie czwórki są na tyle mocne i zgrane, że jest bardzo trudno wskoczyć. Swoją szansę dostałem dopiero w połowie lutego w Chorzowie i od tego meczu moja sytuacja uległa poprawie. Wszystko już było dobrze, aż tu nagle przerwa. Mam nadzieję, że forma piłkarska nie uleciała (śmiech).

Niedawno w Czechach, na Słowacji już kilka tygodni temu zakończono sezon, jak to się potoczy według Ciebie w Futsal Ekstraklasie?

- Naszym marzeniem jest zostać Mistrzem Polski czwarty raz z rzędu, zapisać się do historii. Jeszcze nikt czegoś takiego nie dokonał. Obawiam się jednak, że rozgrywki mogą nie zostać dokończone. W mojej opinii najbardziej sprawiedliwy pomysł, to rozdać medale według tabeli, nikt nie spada, kwestia awansów - po dwa zespoły z 1 ligi z obu grup. W następnym sezonie nie spadają trzy, tylko pięć zespołów i wszystko - w miarę - wróci do normy. Jeśli chodzi o przyszły sezon, to jedyny problem jest z play-off’ami. Ale skoro mielibyśmy 16 zespołów, to może po 30-stu kolejkach rundy zasadniczej osiem zagra play-off, a pozostałych osiem – play-out?

Kilka dni temu minęło sześć lat od Twojego debiutu w Futsal Ekstraklasie, jakieś refleksje towarzyszą Ci z tego powodu?

- Wszedłem na klubową stronę, po Pańskim telefonie i zobaczyłem, że to już sześć lat! Szmat czasu, napisaliśmy z chłopakami z zespołu kawał historii. Na pewno początki i przestawienie się z trawiastego boiska na parkiet były bardzo trudne. Było wypożyczenie do Rudy Śląskiej, świetny czas, tam się ograłem i wróciłem do Bielska-Białej. W tak zwanym międzyczasie pierwsze powołanie do reprezentacji Polski, która do dzisiaj jest moim celem. Rozegrałem już kilkanaście spotkań w kadrze, ale nigdy konkretnie się nie zaznaczyłem. Jeden gol, to zdecydowanie za mało. Każdy trenuje i gra po to, aby reprezentować swój kraj, taki jest również mój cel. Wiele trofeów za mistrzostwo Polski, Puchar Polski, Superpuchar. Występy w Lidze Mistrzów i gra przeciwko słynnej FC Barcelonie na jej obiekcie. To są piękne wspomnienia. Mam nadzieję, że nasza era sukcesów dopiero się rozpoczyna i będzie trwała przez długie lata. Kolejny nasz cel, to pokazać dobry futsal na arenie międzynarodowej, miejmy nadzieję, że będzie nam to dane już jesienią bieżącego roku.

Dziękuję za rozmowę.

- Dzięki i do zobaczenia na parkietach.

TP/foto: PM