Futsal

Futsal | 14-12-19

Red Dragons Pniewy – Rekord B-B 3:7 (1:2)

Zaczęło się nieciekawie dla "rekordzistów", skończyło o wiele lepiej.

Red Dragons Pniewy – Rekord Bielsko-Biała 3:7 (1:2)

1:0 Wachoński (9. min.)

1:1 Janovsky (13. min.)

1:2 Hoły (16. min., samobójczy)

1:3 Budniak (21. min.)

1:4 Budniak (21. min.)

1:5 Popławski (30. min.)

2:5 Skrzypek (38. min.)

2:6 Gąsior (39. min.)

3:6 Błaszyk (40. min.)

3:7 Alex Viana (40. min.)

Rekord: Nawrat (Iwanek) – Popławski, Kubik, Budniak, Marek, Janovsky, Bondar, Alex Viana, Surmiak, Biel, Gąsior, Dudek, Burzej.

Mimo małych problemów w początkowej fazie meczu, biało-zieloni sprostali roli faworyta, pokonując Red Dragons Pniewy. Kilka pierwszych minut dość niemrawe z obu stron, pierwszy celny strzał w meczu oddał Oleksandr Bondar w 4 minucie, ale piłkę odbił strzegący bramki miejscowych Łukasz Błaszczyk. Tak naprawdę spotkanie nabrało rozpędu po tym, jak Adam Wachoński wyprowadził „Czerwone Smoki” na prowadzenie, w połowie 9. minuty. Dopiero po tej stracie bielszczanie znacznie przyśpieszyli, coraz częściej Ł. Błaszczyk zmuszany był do interweniowania, a w niektórych sytuacjach po prostu brakowało precyzji. Przełamanie nastąpiło w 14. minucie spotkania, O. Bondar wypatrzył w okolicy linii pola karnego Jana Janovsky’ego, kapitan naszego zespołu „położył” obrońcę na parkiecie i strzałem lewą nogą doprowadził do wyrównania. Napór gości trwał, małym przerywnikiem było ładne uderzenie Mateusza Kosteckiego, po klasycznej dla pivota akcji w 15. minucie. Minutę później „rekordziści” wyszli na prowadzenie, rzut wolny, Artur Popławski do Pawła Budniaka, piłka po strzale „Magica” minęła bramkarza z Pniew, a próbujący ją wybić Patryk Hoły trafił do własnej bramki. Mimo jeszcze kilku znakomitych okazji, szczególnie dla gości, wynik do przerwy nie uległ już zmianie.

Biorąc pod uwagę przebieg meczu, zwłaszcza drugich dziesięciu minut pierwszej połowy, pniewianie mogli być umiarkowanie zadowoleni z widniejącego na tablicy wyników rezultatu. Nie trwało to jednak długo, Paweł Budniak w niespełna minutę, zaraz na wstępie drugiej odsłony, zdobył dwa gole i można powiedzieć, że od tego momentu biało-zieloni w pełni przejęli kontrolę nad meczem. Gospodarze sami zresztą utrudniali sobie zadanie – również w ciągu minuty, ale nie bramki, a dwie żółte kartki „zdobył” A. Wachoński i powędrował do szatni. Za sprawą celnego strzału A. Popławskiego nasz zespół wykorzystał okres gry w przewadze i było już 1:5. Na początku 36, minuty trener Łukasz Frajtag wprowadził do gry „lotnego” bramkarza, a początkowy efekt tego manewru był udany – jego podopieczni „rozklepali” bielską defensywę, a Adrian Skrzypek z bliska pokonał Krzysztofa Iwanka, który pojawił się w naszej bramce w drugiej części spotkania. Końcówka bardzo emocjonująca, a przede wszystkim obfitująca w gole. Na 6:2 dla bielszczan podwyższył Tomasz Gąsior, po asyście Alexa Viany, rezultat na 6:3 zmienił Piotr Błaszyk „dobitką” po obronionym przez Bartłomieja Nawrata rzucie karnym (faul i czerwona kartka Jana Dudka), a na 10. sekund przed końcem spotkania jego wynik ustalił Alex Viana.

MH/foto: PM