Futsal
GSF Gliwice – Rekord B-B 3:4 (3:1)
"Rekordziści" zafundowali sobie i swoim sympatykom istny horror.
GSF Gliwice – Rekord Bielsko-Biała 3:4 (3:1)
1:0 Kędziora (12. min.)
2:0 Sitko (14. min.)
2:1 Popławski (16. min.)
3:1 Kędziora (18. min.)
3:2 Kubik (27. min.)
3:3 Alex Viana (35. min.)
3:4 Budniak (38. min.)
Rekord: Iwanek – Janovsky, Kubik, Alex Viana, Surmiak, Popławski, Bondar, Budniak, Marek, Korpela, Gąsior, Biel, Dudek, Burzej
Zaczęło się planowo, czyli od zdecydowanych ataków mistrzów kraju i ofiarnej, pełnej koncentracji gry obronnej gliwickiego beniaminka. Bielszczanie łatwo osiągnęli bezdyskusyjną przewagę w polu, tyle że zbyt wiele w ich grze było techniczno-taktycznej „ornamentyki”, podszytej nicią nonszalancji. Tymczasem gracze GSF-u przeciwnie, z każdą minutą udowadniali, że futsal wcale nie jest jakąś szczególnie skomplikowaną grą. Relatywnie prostymi, a jednak trudnymi do przewidzenia przez „rekordzistów”, środkami osiągnęli przed przerwą dwubramkową przewagę. Gdy biało-zieloni wikłali się w dryblingach, pudłowali w dogodnych sytuacjach, gospodarze po prostu wykorzystywali nadarzające się okazje. Na 1:0 trafił z dystansu, z „pomocą” słupka, Wojciech Kędziora. Po 120-stu sekundach kontrę GSF-u sfinalizował Bartłomiej Sitko. Po upływie mniej więcej identycznego odcinka czasowego Artur Popławski skutecznym wolejem z siódmego metra zdobył gola kontaktowego, ale i na to ekipa znad Kłodnicy odpowiedziała. Daleki wyrzut bramkarza gospodarzy, złe ustawienie w polu karnym Krzysztofa Iwanka i W. Kędziora po raz wtóry skierował piłkę do bramki. Niespodzianka, sensacja? W każdym razie po pierwszej części – całkowite zaskoczenie.
Czy i jakie słowa padły w przerwie w szatni Rekordu, dociekać nie warto. Ważne, że perswazja okazała się skuteczna. Od początku drugiej odsłony w kierunku bramki gospodarzy sunęło futsalowe tsunami. Trzy zdobyte przez gości w tej części meczu gole, to tylko ułamek wykreowanych szans bramkowych. Były uderzenia w słupki, strzały w poprzeczkę, niewykorzystane „setki”, na szczęście nie zabrakło zimnej krwi w newralgicznych momentach meczu. Zanim o golach biało-zielonych, sprawiedliwie przyznać trzeba, że i gliwiczanie mieli kilka wybornych okazji bramkowych, wprawdzie nie tak wiele jak bielszczanie, ale jednak…
Gola kontaktowego zdobył Michał Kubik, dopełniając formalności po świetnym, kilkudziesięciometrowym rajdzie Alexa Viany. Gol na 3:3 padł w o tyle zbliżonych okolicznościach, że obaj gracze (na zdjęciu) z Cygańskiego Lasu zamienili się rolami – M. Kubik asystował, Brazylijczyk trafił „do pustaka”. Równie efektownie mistrzowie Polski przesądzili o wygranej. Po szarży z technicznymi „fajerwerkami” Jana Janovsky’ego wynik spotkania ustalił celnym strzałem Paweł Budniak.
TP/foto-archiwum: PM