Futsal
Eliminacje MŚ – dzień III
Końca dobiega batalia o awans do dalszych kwalifikacji futsalowego Mundialu, niestety biało-czerwoni już bez szans na promocję.
Turniej eliminacyjny (Main Round) do Mistrzostw Świata w futsalu 2020, gr. 1
27.10.2019 r. (niedziela) – Zielona Góra
Finlandia – Gruzja 5:2 (2:1)
Finowie z 2. pozycji awansowali do dalszej fazy kwalifikacji do MŚ.
Polska – Hiszpania 1:4 (1:2)
1:0 Zastawnik (6. min.)
1:1 Lin (8. min.)
1:2 Solano (18. min.)
1:3 Lin (22. min.)
1:4 Bebe (25. min.)
Polska: Kałuża (Iwanek) - Kriezel, Spychalski, Zastawnik, Łopuch, Gładczak, Kubik, Solecki, Leszczak, Lutecki, Marek, Lisowski, Pietruszko
Już przed spotkaniem było jasne – ekipa z Półwyspu Iberyjskiego była pewna awansu, Polaków czekała gra o honor. Czołowy zespół Europy i świata należycie wywiązał się z roli faworyta, biało-czerwoni ulegli, ale zanim porażka stała się faktem, walczyli. Co więcej, przez niedługi czas po asyście Michała Kubika i trafieniu Mikołaja Zastawnika, Polacy prowadzili w starciu z zespołem z absolutnego topu naszego kontynentu. Wystarczyło jednak, że Hiszpanie przyśpieszyli tempo swoich akcji, a nade wszystko skoncentrowali się na ich wykończeniu, aby o niespodziance nie mogło być mowy. Przewaga rywali gospodarzy turnieju była bezdyskusyjna, stąd cztery gole dla zespołu gości, w tym dwa po tzw. stałych fragmentach
Mimo wszystko cieszy, iż mimo wcześniejszych porażek nasi reprezentanci zdołali się podnieść mentalnie, walczyć na miarę swoich możliwości. Natomiast próby tłumaczenia zielonogórskiej "wtopy" oraz przedturniejowych decyzji kadrowych, przegranych starć z Gruzją i Finlandią, jakie płyną ze sztabu szkoleniowego naszej reprezentacji, powinny podlegać równie głębokiej analizie, jak sama gra reprezentacji.
Z „rekordowej perspektywy” odnotujmy pozytywny występ w polskie bramce wychowanka naszego klubu – Michała Kałuży, któremu w trakcie turnieju przyszło zastąpić kontuzjowanego Bartłomieja Nawrata. Blisko ośmiominutowy debiut zaliczył kolejny z biało-zielonych golkiperów – Krzysztof Iwanek. Michał Kubik, jak na kapitana drużyny przystało, z boiskowych obowiązków wywiązał się jak należy. Natomiast Michał Marek parokrotnie pojawił się na placu gry w drugiej części meczu.
TP