Futsal
Eliminacje MŚ – dni I-II
W Zielonej Górze trwa rywalizacja w turnieju kwalifikacyjnym do mistrzostw świata.
Turniej eliminacyjny (Main Round) do Mistrzostw Świata w futsalu 2020
25.10.2019 r. (piątek) – Zielona Góra
Hiszpania – Gruzja 3:2 (1:0)
Polska – Finlandia 1:2 (0:0)
1:0 Leszczak (28. min.)
1:1 Hosio (28. min.)
1:2 Kytola (33. min.)
Polska: Kałuża – Kriezel, Zastawnik, Lutecki, Łopuch, Gładczak, Kubik, Leszczak, Marek, Solecki
W zasadzie tylko wygrana w dzisiejszym spotkaniu z Finlandią dawała naszej drużynie narodowej na awans do dalszej fazy eliminacji. Tymczasem nie udało się nawet zremisować...
Już w pierwszej minucie meczu po rzucie rożnym znakomicie uderzył Piotr Łopuch, jednak fiński bramkarz wybił piłkę zmierzającą w „okienko” i wydawało się, że będzie to dobry prognostyk na kolejne minuty. Tak się jednak nie stało, im dalej w mecz tym coraz częściej z ust Rafała Kedziora i Piotra Szymury komentujących to spotkanie, można było usłyszeć sformułowanie - „źle to wygląda”. Bo tak też to wyglądało, coraz śmielej poczynający sobie Finowie stworzyli co najmniej cztery tzw. stuprocentowe sytuacje do zdobycia bramki. Te jednak w pierwszej połowie nie padły.
Od początku drugiej połowy gra polskiego zespołu wyglądała lepiej, często próbował uderzeń z różnych pozycji Sebastian Leszczak – chyba najlepszy a na pewno najgroźniejszy gracz naszej drużyny. W końcu uśmiechnęło się do zawodnika chorzowskiego Cleareksu szczęście. Mocne uderzenie z dystansu, rykoszet i piłka w fińskiej bramce – 1:0! Niestety, nie dość że Polacy nie potrafili „pójść za ciosem”, to podobnie jak w czwartkowym meczu z Gruzinami, nie zdołali utrzymać prowadzenia. Finowie na pewno nie byli drużyną lepszą, ale za to „do bólu” konsekwentną – wystarczyły dwa dokładne rozegrania z autu, by przy biernej postawie naszych obrońców Michał Kałuża dwukrotnie skapitulował. Standardowy w takich sytuacjach, wariant gry z „lotnym” bramkarzem na nic się zdał i marzenia o wyjeździe Mistrzostwa Świata trzeba odłożyć na przyszłość.
MH
24.10.2019 r. (czwartek) – Zielona Góra
Hiszpania – Finlandia 4:1 (3:1)
Polska – Gruzja 2:3 (2:1)
0:1 Thales (9. min.)
1:1 Łopuch (12. min.)
2:1 Zastawnik (16. min., z rzutu karnego)
2:2 Fumasa (22. min.)
2:3 Thales (23. min., z rzutu karnego)
Polska: Nawrat (Kałuża) – Kriezel, Lutecki, Zastawnik, Pietruszko, Gładczak, Kubik, Solecki, Marek, Łopuch, Leszczak, Spychalski
Zawsze i każdy z trenerów przed otwarciem turniejowej rozgrywki powtarza, niczym mantrę – najważniejszy jest pierwszy mecz. To banał, z którym jednak trudno polemizować. Stres, nerwy i świadomość wysokiej stawki, udzielają się każdemu. A cóż dopiero, gdy gra idzie o awans do dalszej fazy gier o promocję do światowego czempionatu.
Nie sposób się zatem dziwić, że początek meczu Polaków z Gruzinami, wśród których fundamentalnymi postaciami byli rodowici Brazylijczycy – Roninho, Thales i Fumasa, był bardzo trudny. Dość wspomnieć, że pierwszoplanową postacią u gospodarzy był strzegący naszej bramki Bartłomiej Nawrat. „Rekordzista” dwoił się i troił, bronił wyśmienicie, a przy tym parokrotnie inicjował groźne ataki. To po dalekim wyjściu z bramki popularnego „Elmo” gola na 1:1 zdobył Piotr Łopuch. Zanim do tego doszło nasi reprezentanci nie zapobiegli bramce, przy strzale z woleja, autorstwa Thalesa. Wynik pierwszej części zamknął uderzeniem z rzutu karnego (za faul na Robercie Gładczaku) Mikołaj Zastawnik.
Druga połowa rozpoczęła się od nieoczekiwanej zmiany w bramce, w której kontuzjowanego B. Nawrata zastąpił, aktualnie golkiper hiszpańskiego Burela FS – Michał Kałuża. Od startu tej części nasz bramkarz - wychowanek Rekordu - był w sporych opałach. Ponownie Gruzini osiągnęli wyraźną przewagę w polu, którą potrafili udokumentować golami dającymi prowadzenie. Chociaż przyznać trzeba, że gol Fumasy został zdobyty w wyjątkowo fartownych okolicznościach, po przypadkowym trafieniu piętą z sześciu metrów. Tak utracona, choć nikła przewaga, całkowicie rozstroiła biało-czerwonych, zabrakło „sprzężenia zwrotnego”, jak w pierwszej odsłonie. Determinacji i zaangażowania, dążenia do odwrócenia rezultatu Polakom odmówić nie można. Tylko, że środki, którymi starali się odmienić wynik były zbyt proste, czytelne i przewidywalne.
Porażka na wstępie zielonogórskiego turnieju nie przekreśla szans naszej reprezentacji na awans, natomiast nie da się ukryć – znacząco je ogranicza.
TP