Piłka nożna
Jak „łyse konie”
Tylko biorąc pod uwagę bieżący, kończący się sezon, będzie to już piąte spotkanie piłkarzy Pniówka i Rekordu.
Dwa mecze o ligowe punkty, dwie gry kontrolne, do kompletu brakowało tylko starcia o pucharową stawkę. No to mamy! We wtorkowe popołudnie (godz. 18:00) oba zespoły spotkają się w Pawłowicach w finałowej konfrontacji o Puchar Polski w Śląskim Związku Piłki Nożnej. O przewagach, atutach i walorach jednych lub drugich nie ma sensu się rozpisywać, skoro rywale są sobie tak dobrze znani…, jak w tytule.
Warto jedynie zwrócić uwagę, iż wiosną obie drużyny demonstrują niemal identyczną dyspozycję. „Niemal”, gdyż pawłowiczanie zanotowali wręcz piorunujący start w rundzie rewanżowej, bielszczanie ciut lepiej spisują się na finiszu trzecioligowych rozgrywek. Gdy spojrzeć na tabelę drugiej części sezonu, to Pniówek i Rekord legitymują się identycznym, 32-punktowym dorobkiem, plasując się „po sąsiedzku” – na piątym i szóstym miejscu. W ogólnej, całosezonowej klasyfikacji przewaga Pniówka jest wyraźniejsza. Nie wdając się w dalsze szczegóły, przyjrzyjmy się pucharowej drodze, która przywiodła oba zespoły do finału.
Gospodarze wtorkowego finału już w I rundzie napotkali na poważną przeszkodę, ogrywając MKS Lędziny 3:2. Na kolejnych etapach podopiecznym Grzegorza Łukasika było już łatwiej: z Unią Bieruń 10:0, z JUW-e Jaroszowice 11:1, a w półfinale rozgrywek w tyskim podokręgu ŚlZPN 4:1 z Polonią Łaziska Górne. „Ciężary” były do uniesienia w finale z rezerwami tyskiego GKS-Tychy. Po remisie 1:1 i konkursie rzutów karnych (3:5) pierwotnie trofeum trafiło do czwartoligowców. Już po spotkaniu okazało się jednak, iż w tyskim zespole wystąpił nieuprawniony zawodnik. Stąd puchar i przywilej udziału w dalszej rywalizacji przypadł pawłowiczanom. Na starcie regionalnych eliminacji piłkarze Pniówka wzięli najtrudniejszą przeszkodę, pokonali 3:1 chorzowski Ruch. Nie bez kłopotów udało się po remisie 1:1 i konkursie „jedenastek” wyeliminować z gry rybnicki ROW 1964. W półfinale Pniówek ’74 ograł rezerwy Górnika Zabrze 2:1.
Droga bielszczan do finału pucharowych rozgrywek była równie długa, acz mniej „wyboista”. Finałowe 4:0 ze Spójnią Landek w macierzystym, bielskim podokręgu poprzedziły wygrane 15:0 z Rotuzem Bronów, 3:1 z „dwójką” bielskiego Podbeskidzia, 1:0 z GLKS-em Wilkowice oraz 5:1 z rezerwami… Rekordu. Na wstępie gier na Śląsku podopieczni Dariusz Mrózka ograli 1:0 bytomskie Szombierki, a w 1/4 finału Unię Kalety 5:1. Po zaciętym spotkaniu półfinałowym w Myszkowie „rekordziści” pokonali 3:1 tamtejszy MKS.
We wtorek obie drużyny wyjdą do piątego w klubowej historii finału rozgrywek o Puchar Polski. Trzykrotnie ze zdobycia trofeum cieszyli się dotąd pawłowiczanie, dwakroć po puchar sięgali „rekordziści”. Co oczywiste, zwycięzcy obok trofeum i czeku ze stosowną nagrodą, uzyskają prawo udziału w rozgrywkach Fortuna Pucharu Polski już na szczeblu centralnym.
TP/foto: PM