Piłka nożna
Spójnia Landek – Rekord B-B 0:4 (0:0)
"Rekordziści z siódmym w historii Pucharem Polski na szczeblu Podokręgu Bielsko-Biała.
Spójnia Landek – Rekord Bielsko-Biała 0:4 (0:0)
0:1 Czaicki (53. min.)
0:2 Rucki (61. min., z rzutu wolnego)
0:3 Czaicki (84. min.)
0:4 Żołna (86. min.)
Rekord: Żerdka – Gaudyn (46. Caputa), Rucki, Kareta (86. Waliczek), Żołna, Szymański (65. Wróblewski), Madzia, Nowak, Sobik, Czaicki, Kasprzak (46.Ciućka)
Zanim biało-zieloni wznieśli trofeum wręczone przez prezesa Podokręgu Bielsko-Biała – Marka Kubicę, ku górze, musieli włożyć sporo wysiłku, aby sforsować sfokusowanych na defensywę czwartoligowców. Z dość schematycznymi i czytelnymi dla rywali atakami „rekordzistów” skutecznie radziła sobie defensywa Spójni kierowana przez Mariusza Masternaka. Oczywiście, iż więcej pracy w bramce landeczan miał Łukasz Krzczuk, niż jego vis ‘a vis Krzysztof Żerdka, ale pod obu bramkami daleko było od stanu alarmowego. Nikt nie chciał się otworzyć, nikt nie podejmował zbędnego ryzyka. Siłą rzeczy emocji boiskowych było jak na lekarstwo.
Gole padły po przerwie, w czym zasługa bielszczan, którzy urozmaicili formy ataku. Po strzale z dalszej odległości pod bramką Spójni zrobiło się niemałe zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł się Marcin Czaicki. Siedem minut po premierowym trafieniu świetnie, omijając mur, przymierzył z rzutu wolnego Dariusz Rucki. Ten gol odebrał ochotę podopiecznym Krystiana Odrobińskiego, tym bardziej, że szeregi zespołu uszczuplił schodzący z kontuzją Mateusz Skrobol. Pod koniec głodni kolejnych zdobyczy „rekordziści” jeszcze podkręcili tempo spotkania, tym bardziej, że przestrzeni do prowadzenia otwartej gry było aż nadto. Po kornerze prowadzenie podwyższył ponownie idealnie ustawiony M. Czaicki, a dwie minuty później – wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem – rezultat końcowy ustalił Kamil Żołna.
Cieszy kolejne trofeum w klubowej gablocie Rekordu, cieszy awans do rywalizacji w regionie. Z satysfakcją odnotowujemy także gole autorstwa zawodników, którzy ostatnio nie mieli zbyt wiele okazji do pokazania się na boisku. To wyraźny sygnał, że pole kadrowego manewru Dariusza Mrózka poszerza się.
TP/foto: PM