Piłka nożna
Goni marzenia i inspiruje się Piszczkiem
To tytuł artykułu o Alanie Czerwińskim, który ukazał się w „Przeglądzie Sportowym”, w nim spory wątek z biało-zielonych czasów obrońcy Lecha.
Oto parę fragmentów i wspomnień z lat gry Alana w Cygańskim Lesie…
(…) – Alan, co ty tutaj robisz? Idź się wyśpij! – żartowali szkoleniowcy, kiedy stawiał się o 7.30 na zajęciach juniorów w Szkole Mistrzostwa Sportowego Rekord, chociaż dzień wcześniej po południu ćwiczył w seniorach, których szybko stał się podstawowym piłkarzem.
– Bywało, że takim zawodnikom dawaliśmy wolne od tych porannych ćwiczeń w szkole. Żeby odpoczęli, złapali świeżość. I niektórzy woleli sobie pospać, czego absolutnie nie można mieć im za złe, przecież dostali zgodę. Ale Alan nigdy nie skorzystał z tej „oferty”. Zawsze był obecny, zresztą czasem po prostu go wyganialiśmy i już nie uczestniczył np. w ostatniej fazie zajęć, by jednak nie przesadzić. Najbardziej zapadło mi w pamięć, jak podchodził do ćwiczeń. Każde robił na 100 procent, nawet najprostsze. Ot, choćby takie, w którym dwaj chłopcy stoją naprzeciwko siebie i podają na dwa kontakty. Banalne, a Alan przykładał się, jakby było najważniejsze na świecie – opowiada Mirosław Szymura, który prowadził Czerwińskiego w Rekordzie.
Brzmi znajomo, prawda? A gdyby szukać kolejnych podobieństw do Piszczka, można wskazać parametry motoryczne. Inny z trenerów z czasów Bielska-Białej Jarosław Krzystolik (obecnie dyrektor ds. szkoleniowych SMS Rekord) wspomina test RAST, który polega na sześciokrotnym przebiegnięciu 30 metrów z maksymalną prędkością z 10-sekundową przerwą pomiędzy każdym kolejnym odcinkiem. – Naprawdę bardzo, bardzo trudno jest utrzymać podobny poziom między pierwszą a ostatnią próbą, a Alan to zrobił jako nastolatek. To wymaga świetnej wydolności i charakteru, by nie odpuścić, gdy zmęczenie rośnie – opowiada Krzystolik. (…)
(…) Przenosiny do GieKSy to kolejny przełomowy moment w karierze Czerwińskiego. Ba! Kto wie, czy bez niego nastąpiłby kolejny, wywołany widokiem ćwiczącego Piszczka? W końcu to w zespole z Katowic stał się prawym obrońcą, bo w Rekordzie grał w środku pomocy, a czasem i w ataku. A wcale wiele nie brakowało, by coś poszło nie tak. Wystarczyło, by w trakcie spotkania z wiceprezesem GKS Wojciechem Cyganem w McDonald’s w Olkuszu Czerwiński nie dał się przekonać i wybrał propozycję Polonii Warszawa. Albo by prezes Rekordu Janusz Szymura zawziął się i nie zgodził na transfer, jako że mający wielkie problemy finansowe klub z Katowic nie mógł wiele zaoferować. Szkoleniowcy wspominają, że poprosili o udział w spotkaniu Jana Furtoka, legendę GieKSy i dawnego reprezentanta kraju, który ułatwia takie negocjacje, ale przecież to mogło nie wystarczyć.
– Rozmawialiśmy długo, wreszcie prezes Szymura powiedział, że nie można stać na przeszkodzie takiemu człowiekowi jak Alan. Duży ukłon w jego stronę – wspomina Cygan, obecnie prezes zarządu Rakowa Częstochowa.
– Nie zapomniałem, kto otworzył Alanowi drzwi do rozwoju. Prezes Szymura wspaniale się zachował – dodaje Rafał Górak, dziś ponownie prowadzący GieKSę. (…)
Cały artykuł – tutaj.
dodał: TP/foto-archiwum: PM