Piłka nożna

Piłka nożna | 14-11-20

Lechia Zielona Góra – Rekord B-B 1:0 (0:0)

To pierwsza wygrana Lechii w ligowych starciach z "rekordzistami".

Lechia Zielona Góra – Rekord Bielsko-Biała 1:0 (0:0)

1:0 Mycan (55. min.)

Rekord: Szumera – Madzia, Rucki, Mączka, Waliczek (82. Ciućka), Sobik, Kowalczyk (62. Wyroba), Szymański, Iwanek (62. Sz. Wróblewski), Czaicki, Guzdek

Trudno rozpisywać się o walorach estetycznych oraz poziomie sportowym pierwszej części spotkania, w której dominował chaos i brak dokładności u piłkarzy z obu stron. Niewątpliwym usprawiedliwieniem był kiepski stan murawy boiska, na którym przyszło grać w piłkę. To było tego dnia niełatwym wyzwaniem. Stąd odnotujmy, iż to bielszczanie byli w tej fazie meczu zespołem ciut bardziej konkretnym od gospodarzy. W 12. minucie Mateusz Waliczek świetnie zacentrował z rzutu wolnego w pole karne. Marcin Mączka uwolnił się spod opieki obrońców Lechii, ale uderzając z powietrza przeniósł futbolówkę nad bramką. Zauważenia godne były także dwa uderzenia zza linii pola karnego Szymona Szymańskiego, oba niestety nieznacznie minęły światło bramki Wojciecha Fabisiaka. Po drugiej stronie niewiele pracy miał Jakub Szumera, m.in. dzięki temu, iż wracający do gry po kilkutygodniowej pauzie Dariusz Rucki był praktycznie nieomylny w swoich interwencjach.

Niestety po przerwie spotkania nadal rozczarowywało, co gorsza biało-zieloni wypuścili z rąk nawet jednopunktową zdobycz. Po stracie piłki przez Marka Sobika w pobliżu pola karnego gospodarze natychmiast ruszyli z szarżą swoją lewą flanką. Wystarczył celny dorzut, przy pogubionym przez bielskich obrońców kryciu i Przemysław Mycan ulokował piłkę przy dalszym słupku bramki gości. Jak się okazało to było jedyne trafienie w tym spotkaniu. Nie sposób odmówić bielszczanom zaangażowania i determinacji, natomiast gdy spojrzeć na umiejętność kreowania sytuacji, to była ona taka, jak zdobycz bramkowa. Owszem, w samej końcówce zielonogórzanie zablokowali strzały Marcina Czaickiego i Jana Ciućki, ale to właśnie gospodarze zaprzepaścili dwie, trzy dobre okazje do podwyższenia wyniku.

Niestety, ubytki kadrowe w połączeniu z faktem, iż był to trzeci mecz biało-zielonych w ciągu tygodnia, przy wspomnianym stanie boiska – ta cała kumulacja – okazała się dla „rekordzistów” barierą nie do sforsowania. Za to swoją "barierę" przełamali gracze Lechii, potrzebowali siedmiu spotkań, aby ograć bielszczan po raz pierwszy,

TP/foto: MŁ