Piłka nożna

Piłka nożna | 17-10-20

Piast Żmigród – Rekord B-B 1:1 (1:0)


 

Jeden punkt, które obie strony powinny uszanować.

Piast Żmigród – Rekord Bielsko-Biała 1:1 (1:0)

1:0 ... (67. min.)

1:1 Sobik (90+3 min., z rzutu karnego)

Rekord: Szumera – Caputa, Kareta, Madzia, Żołna, Sz. Wróblewski (65. Iwanek), Wyroba, Szymański (65. Sobik), Waliczek, Czaicki, Guzdek (79. N. Wróblewski)

Nie był to pierwszy mecz Piasta z Rekordem, w którym bielszczanie zdobyli gola w końcówce meczu, równocześnie ustalając jego wynik. I zasadzie tylko tym faktem potyczka zapisze się w historii żmigrodzko-bielskich konfrontacji, gdyż poziom sportowy nie zachwycił. Pierwsza odsłona minęła pod znakiem wzajemnego respektu i szachowania się obu drużyn, z zachowaniem szacunku dla przedstawicieli królewskiej gry. Po bielskiej stronie warto odnotować niezłą, główkową Konrada Karety, któremu jednak nie udało się zaskoczyć bramkarza Piasta. Dobrze i pewnie w tym fragmencie spisywał się defensywa biało-zielonych, nie dopuszczając do stanu zagrożenia w polu karnym.

Jak to się zwykło określać – mecz „otworzył się” z pierwszym golem, niestety stracili go bielszczanie. Arbiter podyktował „jedenastkę” za zagranie ręką  piłki w polu karnym przez wprowadzonego chwilę wcześniej Daniela Iwanka. Pewnym egzekutorem rzutu karnego był Daniel Stanclik, który przed laty piłkarskiego abecadła uczył się… przy Startowej 13. Naturalną koleją rzeczy goście rzucili się do odrabiania strat. Z przewagi „rekordzistów” niewiele jednak wynikało, brakowało spokoju, cierpliwości, a przede wszystkim precyzji podań, dośrodkowań i strzałów. Poza dogodną okazją Marka Sobika (na zdjęciu) nie wydarzyło się nic, co znamionowałoby możliwość zdobycia wyrównującego gola. Stawiając wszystko na jedno kartę biało-zieloni musieli liczyć się z tym, że odkrywają przed żmigrodzianami przestrzeń do kontrataków. W ten sposób, pod koniec podstawowego czasu gry, gospodarze stanęli dwukrotnie w sytuacji sam na sam z Jakubem Szumerą. W obu przypadkach górą był golkiper Rekordu! Natomiast wysiłek gości nagrodzony został już w doliczonym czasie, gdy w „szesnastce” powalony na murawę został Seweryn Caputa, a podyktowany rzut karny na gola zamienił M. Sobik. Co więcej, sekundy później bardzo bliski przechylenia szali na bielską stronę był D. Iwanek, do pełni szczęścia zabrakło centymetrów.

Pomeczowa opinia trenera – Dariusz Mrózek: - Szanujemy ten punkt, bo jak to mówią – lepszy rydz, niż nic. Mamy problem z kreowaniem sytuacji w meczach wyjazdowych. Brakuje dokładnych podań do naszych wahadłowych oraz dośrodkowań dobrej jakości. Tak to wyglądało z przebiegu spotkania, że nikt nie chciał tu przegrać. Dlatego musimy być usatysfakcjonowani jednopunktową zdobyczą.

TP/foto: PM