Piłka nożna

Piłka nożna | 18-07-20

Hutnik Kraków – Rekord B-B 4:4 (3:2)

To była prawdziwa kanonada i huśtawka emocji.

Hutnik Kraków – Rekord Bielsko-Biała 4:4 (3:2)

1:0 Wójcik (2. min.)

2:0 Gaudyn (4. min., samobójcza)

3:0 Czarniecki (13. min.)

3:1 Kareta (36. min.)

3:2 Guzdek (42. min.)

3:3 N. Wróblewski (48. min.)

3:4 Szymański (59. min.)

4:4 Rucki (77. min., samobójcza)

Rekord: Kucharski – Gaudyn, Wyroba, Kareta, testowany zawodnik, Sobik, Szymański, Czaicki, Caputa, N. Wróblewski, Guzdek oraz Szumera, Rucki, Gleń, Żołna, Madzia, Waliczek, Mucha, Sz. Wróblewski, Wróbel, Ciućka, Gawlak

Spojrzawszy na obraz gry z przymrużeniem oka, a zwłaszcza wynik końcowy, ktoś nieobecny na stadionie w Kalwarii Zebrzydowskiej mógłby zadać pytanie – strzelić sześć goli i nie wygrać spotkania?! Albo inaczej, nie kto inny, jak piszący te słowa sam wołał po środowym sparingu o skuteczność „rekordzistów”. To po spotkaniu z beniaminkiem II ligi powodów do marudzenia – brak.

Ale już tak całkiem na serio, od startu oba zespoły postawiły na odważną defensywę, co odbiło się na jakości w grze obronnej. Rzecz jednak w tym, iż zawodnicy z Suchych Stawów byli zdecydowanie skuteczniejsi od biało-zielonych. Błędy plus niedostatki w koncentracji spowodowały, że przed upływem kwadransa bielszczanie notowali już trzybramkową stratę. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że nie było to spotkanie, którego stawką są ligowe punkty, niejeden zespół oddałby pole bez walki. Tym razem jednak obejrzeliśmy – co wcale nie takie częste – konsekwentne oblicze naszego zespołu. Niezrażeni rezultatem zawodnicy Dariusza Mrózka powoli, ale skutecznie odrobili straty z nawiązką.

„Napoczął” krakowian Konrad Kareta (na zdjęciu) chytrym strzałem w zamieszaniu, w „szesnastce” Hutnika. Jeszcze przed przerwą prostopadłe podanie Piotra Wyroby na gola zamienił Bartosz Guzdek. Swoje debiutanckie trafienie dla Rekordu zaliczył Nikolas Wróblewski, a bramkę poprzedziły dwa znakomite zagrania Dariusza Ruckiego i Kamila Żołny. Prowadzenie dało bielskim trzecioligowcom idealne, płaskie uderzenie z dystansu Szymona Szymańskiego. Tego szczęścia było chyba jednak za wiele, choć gola na 4:4 można było uniknąć. Tu zdecydowanie bardziej nie popisali się „rekordziści” skupieni w bocznym sektorze boiska, niż pechowo trafiający do własnej bramki D. Rucki. Podobnie zresztą rzecz miała się przy wcześniejszym, samobójczym golu Mateusza Gaudyna. Nie strzelec był w tej sytuacji głównym winowajcą.

Generalnie jednak nie ma powodów do grymaszenia nad postawą „rekordzistów”. Błędy były, świadczy o nich rezultat, ale zachowując systematyczność i cierpliwość w treningu są one do wyeliminowania, to pewne. Natomiast z satysfakcją notujemy rosnący wachlarz rozwiązań w bielskiej ofensywie. Na dwa tygodnie przed ligową premierą wydaje się, że ekipa z Cygańskiego Lasu podąża we właściwym kierunku. Czy tak jest w istocie? Zanim bielszczanie zagrają o punkty, zweryfikują ich za tydzień ligowi konkurenci z Pawłowic.

TP/foto-archiwum: PM