Piłka nożna
LKS Czaniec – Rekord B-B 1:2 (1:2)
Biało-zieloni, jako ostatni z trzecioligowców grupy trzeciej, wkroczyli na przedsezonowe, sparingowe areny.
LKS Czaniec – Rekord Bielsko-Biała 1:2 (1:2)
0:1 Sobik (8. min.)
0:2 Szymański (28. min., z rzutu karnego)
1:2 Nazdryn-Platnitski (39. min., z rzutu karnego)
Rekord: Kucharski – Gaudyn, Kareta, Waliczek, Żołna, Iwanek, Gawlak, Szymański, Sobik, Czaicki, N. Wróblewski oraz Szumera, Mucha, Rucki, testowany zawodnik, Caputa, Sz. Wróblewski, Wyroba, Ciućka, Gleń, testowany zawodnik, Guzdek
Co najbardziej rzucało się w oczy w trakcie sobotniej gry kontrolnej? Długotrwały brak kontaktu z rzeczywistym oponentem. To było widoczne, przynajmniej w przypadku bielszczan. Trochę inaczej u gospodarzy, którzy mają już za sobą kilka gier kontrolnych przed ligowym startem, który nastąpić ma za dwa tygodnie. „Rekordziści” tego czasu na zbudowanie formy mają ciut więcej. A rzeczy do poprawy w grze biało-zielonych nie brakuje, co nie znaczy, że pozytywy były niedostrzegalne.
Więcej piłkarskiej jakości trzecioligowcy zaprezentowali w pierwszej odsłonie, którą powinni byli jednak zakończyć bardziej zdecydowanym prowadzeniem. Ekipa z Cygańskiego Lasu zdobyła w tej części dwa gole. Pierwszy był efektem dobrego ustawienia w polu karnym Marka Sobika, który trochę przypadkową dobitką po strzale Szymona Szymańskiego zmusił bramkarza LKS-u do kapitulacji. Gol na 2:0 padł po rzucie karnym podyktowanym za zagranie ręką w „szesnastce” jednego z czanieckich piłkarzy. W identycznym okolicznościach bramkę kontaktową, jak się okazało ostatnią w meczu, strzelił Ilya Nazdryn-Platnitski.
W drugiej połowie niezłe tempo gry bynajmniej nie spadło, czego już o wspomnianej jakości napisać nie możemy. W grze obu zespołów sporo było niedokładności oraz chaotycznych fragmentów. „Rekordziści” w zasadzie mieli w tych trzech kwadransach jedną, stuprocentową okazję. W 54. minucie, po faulu na Bartoszu Guzdku, arbiter wskazał na „wapno”, z którego jednak chybił Mateusz Gleń. Mimo optycznej przewagi gości można było odnieść wrażenie, iż to zespół z Czańca jest minimalnie bliższy wyrównania wyniku, niż bielszczanie jego podwyższenia. Gorzej, że wynikało to nie tyle z ofensywy gospodarzy, co z błędów biało-zielonych w grze obronnej.
Poza walorami stricte piłkarskimi sparing stał się okazję do podpisania partnerskiej umowy o współpracy obu klubów, którą parafowali prezesi – Janusz Szymura ze strony Rekordu oraz Mateusz Waligóra, ze strony LKS-u Czaniec. O tym wydarzeniu nieco więcej na naszej stronie już w przyszłym tygodniu.
TP/foto: PM