Drużyna kobiet

Drużyna kobiet | 17-05-21

Wyjątkowy maj trenera

- Tych kilka lat ciężkiej pracy przyniosło efekty – mówi Marcin Trzebuniak, szkoleniowiec „rekordzistek”, ekipy beniaminka Ekstraligi (jak to brzmi?! – przyp. TP).

Dla Ciebie to wyjątkowo szczęśliwy czas, kilka dni temu przyszedł na świat potomek, teraz świętujesz z zespołem awans do Ekstraligi….

- To czas, wyjątkowo szczęśliwy, ale i bardzo trudny i emocjonalny dla mnie, bo nie zawsze był on „kolorowy”. Suma summarum maj tego roku zapamiętam do końca swojego życia. Zarówno dzięki narodzinom mojego syna – Maćka, jak i awansu drużyny do Ekstraligi, którą prowadzę od czterech lat jako pierwszy trener. Emocje tak naprawdę nie do opisania i przeżycia po raz drugi!

Jeśli pozwolisz zacytuję krótki fragment naszej prywatnej rozmowy: „cztery lata temu, rozpoczynając pracę w Rekordzie, napisałem sobie na kartce…”. I co tam sobie zapisałeś?

- Napisałem sobie, że moim celem, jako trenera jest doprowadzić drużynę do… Ekstraligi w ciągu pięciu lat. Dzięki sztabowi szkoleniowemu, który powstał na przestrzeni tych lat, to co założyłem i tak naprawdę mocno wierzyłem, stało się faktem. Tych kilka lat ciężkiej pracy przyniosło efekty i stało się! Cel zrealizowałem, ale prawda jest taka, że bez tych dziewczyn, bez tego zespołu, który poświęcił się „dla mnie” tego nie osiągnąłbym. To wielka sprawa i przyjemność być trenerem w takiej szatni.

Jak „na gorąco” oceniasz ten jeszcze niedokończony sezon?

- Na dobrą „piątkę”. W każdym meczu chcieliśmy grać to co trenujemy, nie zważając na przeciwnika. Chcieliśmy dominować jako zespół i tak było w każdym meczu. Mimo, że nie zawsze przekładało się to na trzy punkty w meczu, to nasze DNA na pewno każda z drużyn odczuła, to było celem w każdym meczu, grać: ofensywnie, ryzykownie, odważnie. Celem było pokazanie „piłki w piłce”, a nie wygrywanie stawiając „autobus” przed polem karnym i czekając na kontratak. To największy sukces.

Z przymrużeniem oka – druga połowa sobotniego meczu z łodziankami to jeszcze była piłka nożna, czy już raczej stres-futbol?

- Nie wiem dla kogo większy, mój czy zespołu. (śmiech) Parę lat w ostatnich po meczach na pewno mi przybyło, w kontekście wieku, Ale do meritum, dziewczyny drugą połowę zagrały tak, jak chciały… Nie było w przerwie założenia – bronimy się czy atakujmy –to dziewczyny zdecydowały na boisku o jej przebiegu, a my jako szkoleniowcy chcieliśmy im w tym pomóc. One czują na boisku lepiej co się dzieje i co dla nich jest najlepszym wyborem.. My je w tym wsparliśmy.

Zwykło się mówić, że sukces ma wielu Ojców, w tym przypadku zapewne i Matek nie brakuje…

- Bardzo chciałbym podziękować na wstępie mojej żonie i rodzicom, którzy są na każdym meczu, który rozgrywamy w Cygańskim Lesie od czterech lat. To dla mnie duże wsparcie i duma, że są razem ze mną i wspierają kiedy tylko mogą. Ogromne uznanie i podziękowania dla pana prezesa Janusza Szymury, pani prezes, zarządu klubu, bez którego nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy. Przez cały czas naszej pracy mieliśmy ogromne wsparcie we wszystkich dookoła, z  prezesem na czele. A przecież trudnych chwil nie brakowało… Dziękuję wszystkim pracownikom Rekordu, bo zawsze służą pomocą i uśmiechem, co jest ważne w tej pracy, nieważne na jakim stanowisku. Dziękuję całemu sztabowi „trawiasto-futsalowemu” za pracę i poświecenie i super-robotę, bo bez nich tego awansu by nie było, a w szczególności Emilowi Koścowi dzięki, któremu rozwinąłem się jako trener i przede wszystkim jako człowiek. Dziękuję, wszystkim kibicom, którzy w nas wierzyli i byli razem z nami, a w szczególności tym, którzy są zawsze i wspierają nasz zespól prawie w każdym meczu. Na koniec dziękuje zespołowi, wszystkim dziewczynom, bez nich nie byłoby tego sukcesu, bez ich poświęcenia i pracy. Duma mnie rozpiera, że jestem częścią tego zespołu, tych kobiet, które nie raz dawały z siebie 110 procent, poświęcały swoje zdrowie, abyśmy odnieśli sukces. Na koniec chciałem podziękować również naszej kapitan - Magdzie Skolarz, która od dwóch lat pełni tę funkcję i odciąża mnie w wielu kwestiach, które pochłaniają wiele czasu i energii. Z podziękowań absolutnie nie wyłączam ludzi, którzy roztoczyli nad nami opiekę medialną, od kamer po mikrofony, itd. Przepraszam i dziękuję tym, których nie wymieniłem.., bo nie sposób. Ten sukces to, NASZ sukces…, całej społeczności i rodziny Rekordu!

TP/foto: PM