Drużyna kobiet
Idą zmiany
Dla „rekordzistek” sezon zakończył się już definitywnie, nie od rzeczy będzie zatem zapytać trenera Marcina Trzebuniaka o aktualności oraz przyszłość.
Oddech ulgi po ogłoszeniu komunikatu Komisji ds. Nagłych PZPN, bowiem wreszcie wiadomo na czym kobiecy futbol stoi?
- Wiadomo i nie wiadomo... Spodziewaliśmy się takiego finału, zwłaszcza w I lidze, natomiast w ekstralidze to co się stało - trochę zaskoczyło chyba wszystkich. Ale takie zostały podjęte decyzję i musimy się do tego dostosować. Jedni na tym wygrali, inni przegrali - my natomiast na tym wyszliśmy na „zero”.
Pierwsza liga w nowym kształcie jawi się jako spore przedsięwzięcie sportowe oraz organizacyjno-logistyczne…
- To będzie wielka zmiana dla klubów pierwszoligowych, chyba bardziej nawet organizacyjno-logistyczna i życiowa dla wielu zawodniczek oraz sztabów trenerskich. Czekają nas wyjazdy, które nie będą teraz już „tylko” kilkunastogodzinne, ale częstokroć dwudniowe. Sportowo na pewno też, bo łatwych meczów już nie będzie i przed każdym spotkaniem będzie można grać w „strzelankę” - kto wygra, a kto przegra, trochę jak w Lotto (śmiech).
Zakładam, że od strony stricte piłkarskiej zespoły z grup południowej i północnej zbyt wiele o sobie nie wiedzą, szykuje się sezon pod hasłem „rozpoznanie walką”?
- Wręcz nic o sobie nie wiedzą! O ile czas i możliwości pozwolą, będę chciał się wybrać na jakiś mecz, w którym od razu będę mógł zaobserwować i nagrać dwóch rywali z „północy”, a na podstawie analizy będzie można popracować z zespołem nad nowymi, nieznanymi do tej pory przeciwnikami. Oby taka możliwość trafiła się w pierwszych kolejkach, choć na taką podróż trzeba założyć jakieś siedemset kilometrów, ale z pewnością warto będzie. W zakończonym sezonie wiedza o rywalkach i sposobie ich gry dawała nam przewagę, mogliśmy wykorzystać błędy i przygotować się również na to, aby zneutralizować ich atuty.
Co jesteśmy w stanie zakomunikować w kontekście przygotowań „rekordzistek”, ewentualnych roszad personalnych?
- Przygotowania ruszyły od 4 maja. Miesięczna praca, jej efekty, już są widoczne. Dziewczyny naprawdę z treningu na trening wyglądają lepiej i bardzo mocno pracują, ale przed nami coraz cięższa robota, aż do końca czerwca. Pomimo tego, że nikt nie wie kiedy ruszy nowy sezon to staramy się o tym nie myśleć. Nie mamy na to wpływu, pracujemy by być gotowymi, czy to na rozpoczęcie w sierpniu, czy we wrześniu. Roszady kadrowe na pewno będą i zanosi się na to, że będą spore, ale tym się aktualnie nie przejmujemy, a martwimy się tym, że nasza zawodniczka i była wieloletnia kapitan –
Monika Chrząszcz, zerwała więzadła krzyżowe w kolanie i czeka ją operacja. Trzeba szybko zorganizować leczenie, aby mogła do nas wrócić jeszcze w nowej I lidze, w pierwszym jej sezonie. Tego Monice życzymy!
TP/foto: PM