Drużyna kobiet
Niespodzianka? Raczej tak!
Ekipa „rekordzistek” do lat 18-stu dokonała czegoś historycznego, jako pierwsza w kraju obroniła tytuł Młodzieżowych Mistrzyń Polski w futsalu!
Było złoto bielszczanek w 2015 roku, było mistrzostwo zdobyte przed rokiem w Toruniu, było parę krążków z ciut mniej cennego kruszcu. Z ubiegłorocznego składu kilka istotnych personalnie ogniw ubyło. Pojawił się za to szereg nowych postaci, w tym aż osiem dziewcząt z roczników 2004-2005. Choć oczywiście Rekord niejako „z urzędu” uchodził za faworyta turnieju, to jednak realiści mogli zakładać, że wyjście z grupy eliminacyjnej będzie wykonaniem planu na bardzo przyzwoitym poziomie. No i przez czas trwania rywalizacji grupowej ta teza miała swoje potwierdzenie. Ba, był moment po porażce 2:3 z FSA Kraków, iż team z Cygańskiego Lasu wydawał się być bliski wypadnięcia poza „burtę” mistrzostw. Jednakże „rekordzistki” dowiodły, że są – jak to się zwykło określać – zespołem turniejowym. Każdy kolejny mecz w ich wykonaniu był lepszy. Wprawdzie chwilami biało-zielone demonstrowały, co proszę przyjąć z przymrużeniem oka, „pragmatyczno-cyniczny” futsal, ale do bólu konsekwentnie dążyły do celu, do finału. A w nim doszło po powtórki sprzed trzech lat, z Brodnicy, gdzie w półfinale tamtego czempionatu do lat 18-stu los skojarzył bielszczanki w „akademiczkami” ze stolicy. Wtedy minimalnie lepsze w konkursie rzutów karnych okazały się warszawianki, w grudniową niedzielę 2019 roku górowały nasze zawodniczki, nasze „złotka”. Bardziej minuty, niż godziny po zdobyciu przez żeński Rekord Młodzieżowego Mistrzostwa Polski U-18 w futsalu, „na gorąco” rozmawialiśmy z kilku fundamentalnymi dla tego sukcesu postaciami, oto plon tych mini-wywiadów.
Czy sternik klubu spodziewał się tego, że biało-zielone dziewczęta obronią tytuł mistrzowski? – Nawet nie myślałem o wyniku jaki mogą osiągnąć w Chocianowie – przyznał Janusz Szymura. – Cieszyłem się, że jadą na turniej mistrzowski, że będą w nim grać i nabierać kolejnych doświadczeń, bo najważniejszy dla nas w tym wszystkim jest układ szkoleniowy. A, że przy tym drużyna obroniła tytuł – „czapki z głów” przed dziewczynami. Większość meczów obejrzałem przed ekranem monitora, więc trudno było nie zauważyć, że nasz zespół grał w niezbyt szerokim personalnie składzie, co nie do końca spójne jest z filozofią naszego klubu, nawet trochę mnie to zdziwiło, ale jak tu grymasić po takim wyniku? Wszak zwycięzców się nie sądzi! (śmiech) To jedna strona złotego nomen omen medalu, a druga jest taka, że tym większy szacunek należy się dziewczętom, które w największym stopniu przyczyniły się do tego sukcesu. A prawda jest również taka, że czy się gra i występuje na boisku, czy nie – wygrywa lub przegrywa cała drużyna. Wszyscy, na czele z trenerami do tego się przyczyniają, stąd dla wszystkich moje gratulacje. A skoro wspomniałem o trenerach, to akurat w tym turnieju mieliśmy wyjątkowo szeroki sztab szkoleniowy, który udowodnił, że nie dość że umie, ale jeszcze przy tym lubi pracę z żeńskim zespołem – skwitował prezes Rekordu.
Jednym z nielicznych, a może jedynym, który tzw. otwartym tekstem mówił o celu, o obronie tytułu był szkoleniowiec naszych nastolatek – Samuel Jania. Ktoś powie – a cóż innego mógł mówić trener przed takim turniejem? Jasne, że nie mógł z mocy swojego stanowiska nisko wieszać poprzeczki wymagań, ale równie łatwo można było postawić tezę, iż szkoleniowiec jest nieco oderwany od… „realu”. – Dlatego niezmiennie twierdzę, że trzeba stawiać wysokie cele: zespołowi, sztabowi, a przede wszystkim sobie – jednoznacznie mówił już nieco stonowany w emocjach Samuel Jania. – Praca wykonywana od początku września dziś zaprocentowała. Mam świadomość, że nie wszystkie nasze mecze, a szczególnie końcowe sekwencje finału były pięknym i atrakcyjnym widowiskiem. Choć i tak uważam, że z całej turniejowej stawki byliśmy zespołem, który potrafił najdłużej utrzymywać się przy piłce. W finałowej potyczce zagraliśmy wysoko ustawieni w obronie, to była bardzo dobra defensywa w naszym wydaniu. To dzięki temu dwukrotnie dogoniliśmy wynik. W ostatnich minutach po prostu oddaliśmy inicjatywę AZS-owi, który akurat nie chciał jej podjąć, dlatego taki, a nie inny obraz końcówki meczu. A konkurs karnych? Szacunek dla trenera Emila Kośca, który wnikliwie obejrzał identyczny w półfinale z udziałem warszawianek. Dwie pierwsze ze strzelających AZS-u zostały zmienione, ale już trzecia zawodniczka we wspomnianym półfinale uderzała z sześciu metrów. Powtórzyła kierunek strzału, co trochę ułatwiło zadanie Natalii Majewskiej. Podsumowując – jestem bardzo dumny z dziewcząt. Było trudno, było ciężko, nie wszystko zagrało idealnie, ale na końcu obroniliśmy mistrzostwo Polski. Brawo dziewczyny! Moje podziękowania dla sztabu, dla zarządu, bo wszyscy w klubie wykonali dużo pracy przed tym turniejem i w jego trakcie. Mnie osobiście jest niezmiernie miło, gdyż wcześniej miałem okazję sięgnąć po srebro i brąz mistrzostw młodzieżowych, ale ze złotego medalu cieszę się po raz pierwszy. Już teraz liczę na kolejne krążki. Jednak, by po takowe sięgać musimy my wszyscy – zespół i trenerzy – nadal sumiennie i rzetelnie pracować. A to się opłaca, czego dowodzi sukces z Chocianowa – podsumował trener biało-zielonych.
Co jak najbardziej naturalne i oczywiste bardziej rozemocjonowane, nie znaczy wylewne w swoich opiniach, były liderki mistrzowskiego teamu. Tak się złożyło, że dla Aleksandry Kaim, Anny Chóras oraz drugiej bramkarki zespołu – Wiktorii Chowaniec, turniej rozgrywany na Dolnym Śląsku był ostatnim w młodzieżowym gronie. Łezka w oku? – … Raczej nie – otwarcie, choć nie od razu odpowiedziała kapitan drużyny Aleksandra Kaim, która tak podsumowała tegoroczne zmagania, odnosząc się również do ubiegłorocznego sukcesu. – Nikomu się to dotąd nie udało, obroniłyśmy mistrzostwo. To tegoroczne zdobyłyśmy w trochę innym stylu niż w Toruniu. Było inaczej, grałyśmy trochę bardziej futsalowo. Sam poziom sportowy trudno porównywać, ale z całą pewnością finał z AZS-em był bardzo trudny. Po powtórnym zdobyciu złota, tyle radości, co smutku. Niestety to ostatnie moje mistrzostwa w tej kategorii, ale zostają fajne wspomnienia ze wszystkich turniejów. Najważniejsze, że zrobiłyśmy to, to czego wcześniej nikt nie dokonał! Za to dziękuję wszystkim dziewczynom. W podobnie euforycznym tonie mówiła Anna Chóras, którą zasłużenie wyróżniono tytułem MVP mistrzowskiego turnieju. – Mega-szacunek dla naszych młodszych koleżanek, pokazały się z bardzo dobrej strony. Gole Marty Predeckiej dały nam awanse w niedzielnej części turnieju. Samoocena? Po żółtej kartce w drugim meczu musiałam bardzo uważać, dlatego ograniczyłam do minimum moją grę wślizgami. Sporo strzelałam w kierunku bramki rywalek, ale z rzadka celnie. (śmiech) Były uderzenia niecelne, w słupki, w poprzeczki, ale na duży plus zapiszę sobie trafienie w najważniejszym momencie, w meczu finałowym – zasadnie podkreśliła „rekordzistka” i zarazem już aktualna reprezentantka kraju.
Tym sposobem bielszczanki oficjalnie i efektownie zainaugurowały klubowy sezon Rekordu w młodzieżowym futsalu, w identyczny sposób jak przed rokiem. Wówczas męska część biało-zielonych równie wyśmienicie kontynuowała rozpoczętą passę. Czy podobnie będzie i tym razem? Przekonamy się w najbliższych tygodniach i miesiącach. Tymczasem dołączamy do chóru gratulujących złotym medalistkom Młodzieżowych Mistrzostw Polski U-18 kobiet w futsalu!
TP
BTS Rekord Bielsko-Biała U-18 – kadra
Bramkarki: Wiktoria Chowaniec, Natalia Majewska
Zawodniczki z pola: Anna Chóras, Magdalena Cinal, Martyna Cygan, Karolina Czyż, Lena Flisiuk, Martyna Gąsiorek, Aleksandra Kaim, Laura Kłębek, Wiktoria Nowak, Marta Predecka, Emilia Waliczek, Justyna Wiesner
Sztab: Samuel Jania (trener), Marcin Trzebuniak (II trener), Emil Kosiec (asystent trenera/kierownik drużyny), Szymon Spisak (fizjoterapeuta)