Obie, choć dotyczące całkiem różnych obszarów sportu, obarczone były sporą dozą ryzyka.

***

Pierwsza, w chronologii zdarzeń, dotyczyła wyraźnego zwiększenia puli przysługującej kibicom chorzowskiego Ruchu. „Niebieskich” na bielskim Stadionie Miejskim wspierała blisko 2-tysięczna rzesza fanów, nie jak pierwotnie planowano w sile identycznej, jak przed rokiem, czyli około 1100 osób. Nie ukrywajmy, że decyzja zarządu naszego klubu, a konkretniej prezesa Janusza Szymury, nie wszystkim przypadła do gustu. Wszystko jednak od strony organizacyjnej oraz w sferze bezpieczeństwa „zagrało” na sto procent. – Pokazaliśmy naszą gościnność, podołaliśmy organizacyjnie, za co dziękuję każdemu, kto przyczynił się do tego, że sobotnie widowisko zostało wysoko ocenione przez wielu obecnych na stadionie, mam na myśli osoby postronne oraz kibiców gości oraz sympatyków Rekordu – podkreślił sternik naszego klubu. – Wiem, że były obawy o kwestie bezpieczeństwa na i poza obiektem, ale wystarczy traktować kibiców po ludzku, rozmawiać z nimi, a wtedy będziemy oglądać właśnie takie widowiska, jak w ubiegłą sobotę. Jestem zadowolony z faktu, że organizacyjnie nas to nie przerosło… - kończy. J. Szymura. Kilka innych wypowiedzi, refleksji i podsumowań prezesa Rekordu znaleźli czytelnicy Dziennika Zachodniego, w jego poniedziałkowym wydaniu. 

Takie, a nie inne przyjęcie chorzowian w Bielsku-Białej doceniono w obozie rywala. Na splendory płynące z chorzowskiego klubu pod adresem gospodarzy zapewne niemały wpływ miał korzystny dla Ruchu końcowy rezultat. Mamy tego świadomość. Natomiast ponad wszelką wątpliwość miło nam, iż przyjezdni potrafią docenić gościnność i organizacyjną sprawność. Oto treść wpisu w mediach społecznościowych b. wiceprezesa chorzowskiego klubu, Marcina Waszczuka.

 ***

Druga z podjętych w ostatnich dniach decyzji była jeszcze trudniejsza, gdyż dotyczyła sfery zdrowotnej. O „koronazgrupowaniu” futsalowej kadry, jak nazwały to krajowe media, napisano już chyba wszystko. Sami nie zamierzamy komentować, choć kilka cierpkich słów „ciśnie się na klawiaturę”, ale nie o tym. Podstawą decyzji o dalszej, kilkudniowej izolacji Bartłomieja Nawrata i Michała Kubika były w pierwszym rzędzie kwestie zdrowotne, tak dotyczące obu kapitanów (reprezentacji Polski i Rekordu), jak pozostałych ludzi w biało-zielonej ekipie. W świadomości włodarzy Rekordu był także fakt, iż nasza drużyna wybierała się do Chojnic, do Red Devils, których koronawirus dotknął tuż przed startem sezonu. Po cóż więc było narażać gospodarzy na dodatkowy, przedmeczowy stres? Owszem, działacze zespołu mistrza Polski mogli ubiegać się o przełożenie spotkania na inny termin, wybrano jednak rozwiązanie w duchu fair-play. Rozwiązanie, nie ukrywajmy w kontekście stricte sportowym ryzykowne, bielszczanie wystąpili w Chojnicach osłabieni brakiem dwóch wiodących zawodników. Jak pokazały boiskowe wydarzenia, a zwłaszcza zwycięskie 3:0, „rekordziści” owszem byli osłabieni, nie znaczy - słabi!

I na koniec miła informacja sprzed kilku godzin – Michał i Bartek są po przejściu kolejnych testów na obecność koronawirusa, wynik – obaj są „ujemni”, obu zobaczymy w środowy wieczór w hali przy Startowej, przy okazji ligowego meczu z ekipą z Brzegu!

TP/foto: MŁ